Pociąg z Rzeszowa zatrzymał się na stacji Kościan o 4.27. Było ciemno, ale do obwodnicy miałem kawał drogi, zwłaszcza że poszedłem przez Kiełczewo.
Wzrok mam ostatnio coraz słabszy, ale bez przesady. Gdy dotarłem do celu w żaden sposób nie mogłem znaleźć słynnego kościańskiego koźlaka. Czytałem, że został ostatnio doinwestowany...
Pracownik restauracji wskazał mi go palcem. Ciekawe jak będzie wyglądał w lecie, kiedy całkiem zarośnie jemiołą czy innym zielskiem?