Az trudno uwierzyć, że jeszcze kilka lat temu zakład był czynny i tętnił życiem.
Pracujący w nim kowal był niezwykłą postacią.
W kuźni u najstarszego polskiego kowala
Pan Mieczysław Gąsior z Dąbrowy Oleśnickiej jest najstarszym kowalem na Dolnym Śląsku, a nawet w całej Polsce. Choć ma 90 lat, to nadal ma pełne ręce roboty i – jak mówi – nie zamieniłby tej pracy na żadną inną.
Wchodząc do kuźni pana Mieczysława ma się wrażenie, jakby czas się tam zatrzymał. Okoliczni mieszkańcy mówią, że to ostatni kowal na Dolnym Śląsku.
Pan Mieczysław zaczyna pracę już o świcie. W swojej kuźni jest niemal codziennie. Kowalem jest od 70 lat, to miejsce to jego drugi dom.
W swoim życiu podkuł już kilkadziesiąt tysięcy koni, dziś robi to rzadziej, ale pracy mu nie brakuje i ani myśli o emeryturze.
Miecze, przedmioty kolekcjonerskie i użytkowe – tym zajmuje się współczesny kowal. Większość maszyn i narzędzi w kuźni pana Mieczysława jest jednak zabytkowa. W swoim życiu pan Mieczysław wyszkolił kilkudziesięciu czeladników. Niestety żaden z nich nie pracuje w zawodzie.
Bramy, poręcze czy barierki – we wsi Dąbrowa Oleśnicka wyroby pana Mieczysława można spotkać na każdym kroku. Wszyscy mieszkańcy są zachwyceni jego talentem.
Niejeden dziewięćdziesięciolatek pozazdrościć może panu Mieczysławowi krzepy i energii. A najstarszy polski kowal obiecuje, że pracować będzie, dopóki starczy mu sił.
2013-12-11
Anna Piskorowska
Źródło: wroclaw.tvp.pl
Mieczysław Gąsior nazywany był "ostatnim kowalem" na Dolnym Śląsku. Urodził się 15.08.1925 w Jaszczurowej (powiat Krosno, województwo rzeszowskie). Do końca życia pozostał aktywny zawodowo, prowadził swoją kuźnię. Zmarł 28.02.2018.
Na Ziemie Zachodnie przyjechał w II wojnie światowej razem z kolegami. Cała rodzina pozostała na Podkarpaciu. W rodzinnych stronach uczył się fachu szewca, ale po przyjeździe na Dolny Śląsk zainteresował się kowalstwem. Po wojnie ukończył w Kielcach kurs kowalski, gdzie zdał egzamin czeladniczy z podkuwania koni. W 1958 roku we Wrocławiu otrzymał tytuł mistrza kowalstwa. Pan Mieczysław zajmował się również rolnictwem a także powoził zaprzęgiem konnym (głównie śluby).
Źródło: fundacjawazka.org/pl
Niestety, po śmierci pana Mieczysława nie było komu kontynuować jego pasji. Kuźnia została zamknięta i z roku na rok popadała w coraz większą ruinę.
Tak to niestety niejednokrotnie bywa: gdy zabraknie młynarza, kowala, innego rzemieślnika, razem z nim często odchodzi także zakład, w którym pracował całe życie.
Zdjęcia wykonałam w maju 2021 roku.
Lokalizacja
