Stara dzielnica zachwyca mnie od pierwszego wejrzenia. Ogluszajacy chaos balkonikow, schodkow, antresoli, wykuszy, altanek, ganeczkow, komórek, szopek, połpiwniczek i tajnych przejsc. Wszystko wycinane w drewniane ozdoby, oplecione wiekowymi gałeziami winorosli, bluszczu, kabli i sznurkow na pranie. Walace sie gdzieniegdzie opuszczone domy, mieszaja sie ze smiechem i gwarem biegajacych dzieci. Pelne zakamarkow uliczki pelne sa zakladow szewskich, krawieckich, naprawiajacych lodowki i pralki oraz malutkich sklepikow. Z otwartych okien mieszkan wydostaja sie na ulice powiewajace firany porwane przeciagiem i charczacy glos telewizorow emitujacych miejscowe seriale. Na balkonach stoja sloiki na przetwory, dymiony z winem, wietrzy sie posciel i leniwie przeciagaja sie grzbiety kotów.. Powiewa na sznurkach suszace sie pranie, rybki, grzyby i czuszki. Wiekszosc balkonow i kładek wisi gdzies pod niebem niczym nie podparta, zawieszona w niebycie przecząc zasadom grawitacji. Pordzewiale stare wolgi oplecione bluszczami i nie opuszczajace swego legowiska od lat stoja obok uzywanych aut spowitych swiezą benzynowa mgla. Stare miesza sie z nowym, zycie i radosc slonecznego dnia z upadkiem i rozkladem zbutwialych desek na pokruszonym malowniczo chodniku..
Ogromny bardak i anarchia a jednoczesnie jakis dziwnie zaklety w tym spokoj i harmonia, brak pospiechu i pogoni za wlasnym ogonem. Letnie upalne popoludnie pod pergolą ze szklanka wina w dloniach i puszystym mruczacym kotem na kolanach..
W kazdej uliczce widac tchnienie mijajacego czasu, a w pogietych konstrukcjach drzemie wspomnienie dawnych radosci i smutkow polaczone z wciaz pachnaca drewnem terazniejszoscia..
Ta dzielnica zdaje sie byc jakas oaza dawnych dni, jakims wspomnieniem czegos co dawno juz ulecialo w niepamiec, czegos na co brak juz miejsca we wspolczesnym zagonionym swiecie...
Kawalek dalej miasto wyglada juz zgoła inaczej. Ryk klaksonow miesza sie ze swistem i zgrzytem koparek i młotow. Wielki plac budowy, wielkie miasto. Remont goni remont, czlowiek goni czlowieka.. Jest "normalnie"...