Moja pierwsza i jak dotąd najbardziej klimatyczna cegielnia. Prawie w ogóle nie czuć tu PRL-a jedynie powiew przedwojennego przemysłu.
Budynek jest ogromny i wspaniały-mimo iż rozpada się w zastraszającym tempie.
Miejsce to jest dla mnie szczególnie wyjątkowe z jednego powodu. Tu po raz pierwszy i ostatni zapadła się pode mną podłoga. Tak że wpadłem po pas-na szczęście rękami zaparłem się o belki nośne i jakoś podciągnąłem do góry.
Od tamtego momentu nabrałem większego szacunku do budynków-nie tylko opuszczonych Osobiście chciałem żeby coś takiego się stało, bo wiedziałem że dopiero po takie sytuacji będę bardziej doświadczony, ostrożniejszy i miał mniej "nasrane w głowie" jak to lubią powtarzać moi rodzice. Miałem tylko nadzieję że stanie się to w jakieś szopie lub domku gdzie spadnę na siano a nie w cegielni 6 metrów nad ziemią
Cegielnia jest wspaniała. na środku głównego budynku oczywiście znajduje się piec Hoffmana. To co jest wyjątkowe to to że nad nimi znajdują się drewniane stelaże do suszenia cegieł. To nie wszystko. Na piętrach są położone tory po których poruszały się wózki z cegłami. Obiekt miał nawet własną windę towarową dla tych wózków. Do cegielni dochodziła również rampa dla wózków-szyny nie rozkradzione do końca. Tuż obok cegielni znajdują się wiaty do suszenia cegieł, młyn oraz dom dawnego opiekuna cegielni-może część folwarku?
Cegielnia pochodzi z początku XX wieku, sprzed I wojny światowej. Wybudował ją Kugler, właściciel dóbr mstyczowskich. Przy cegielni funkcjonowały dwie kolejki. jedna działająca do ostatnich dni funkcjonowania która kursowała między zakładem a wyrobiskiem oraz druga, która przed II wojną światową kursowała do dworca w Sędziszowie z cegłami.