O tytułowej bohaterce wspominałem już swego czasu w tym wątku, ale czas nieco rozwinąć tą historię.
Zacznijmy więc od początku.
Już jako nastolatek interesowałem się historią wojen światowych, toteż przy każdej możliwej okazji wypytywałem o jakieś ciekawe fakty z ich przebiegu. Podczas jednej z rowerowych wycieczek z moim Śp. Tatą , odwiedziliśmy jego kolegę mieszkającego w Przeczycach - pana Stanisława. Nie omieszkaliśmy spytać czy aby przypadkiem nie działo się tam nic ciekawego podczas ubiegłej wojny. Odpowiedź gospodarza okazała się być zaskakująca. - Działo się, i to sporo! - rzucił Pan Stanisław, po czym po chwili przyniósł nam mosiężną łuskę długości dłoni, ze zbitą spłonką, rokiem produkcji '44 i gwiazdą (później okazało się, że owa łuska pochodziła z rosyjskiego działka lotniczego WJa kal. 23mm, montowanego w samolotach Ił-2). Następnie opowiedział o działaniach wojennych w styczniu 1945 roku. Ze względu na strategiczne położenie na prawym brzegu Czarnej Przemszy, miejscowość stanowiła naturalny punkt oporu broniący przeprawy przez rzekę. Walki trały tam kilka dni i były bardzo zacięte. W chałupę, w której wysłuchiwaliśmy tych opowieści uderzył pocisk artyleryjski, na szczęście dom był kryty strzechą, co cudem uchroniło gospodarstwo przed eksplozją. Po wojnie usunęli go saperzy. Pan Stanisław przekazał nam, iż niemiecką obronę stanowili między innymi "własowcy". Jeden z nich, ranny, schronił się na podwórku. Po zdobyciu miejscowości znaleźli go tam Rosjanie i żywy już z komórki nie wyszedł. Jednak najbardziej emocjonującą informacją była wzmianka o radzieckich czołgach. Pan Stanisław wspomniał, że trzy czołgi przekroczyły rzekę, wszystkie zostały jednak zniszczone. Jeden z nich miał pocisk zagwożdżony w lufie, w związku z czym wieża z niewybuchem została na polu jeszcze jakiś czas po zakończeniu działań wojennych.
Ojciec naszego informatora - pan Stanisław Senior chciał przynieść z pobojowiska siodła, ponieważ Rosjanie stracili tam sporo koni. Jednak w obawie przed karą za zabieranie oporządzenia ze zwłok zrezygnował z tego pomysłu, przynosząc w zamian pięć ogniw gąsienicy od czołgu T-34. Znalazły one zastosowanie w gospodarstwie - te z "zębem" jako wzmocnienie kamiennego muru, pozostałe posłużyły jako chodnik przed kurnikiem. Udało Nam się wyprosić od gospodarza dwie sztuki:
Ogniwa odlano w zakładzie nr 112 „Krasnoje Sormowo” w Gorkim. Sądząc po stanie zużycia, czołg nie pojeździł na nich zbyt długo. Ewentualnie mogły też być ogniwami zapasowymi, zazwyczaj przytwierdzonymi do czołgowej wieży.
Generał Admin
Posty: 2071
Rejestracja: sobota 07 lut 2015, 23:46
Rejestracja: sobota 07 lut 2015, 23:46
Lokalizacja: Zagłębie Dąbrowskie/Hessen
Kontaktowanie: