Ludowe przekazy zawsze przyciągały moją uwagę. Czasami bowiem niektóre z nich zawierają w sobie źdźbło prawdy... Żywo zainteresowałam się więc legendą, pochodzącą z rodzinnych stron mojego ojca, z Krakuszowic, wsi położonej w powiecie wielickim, w gminie Gdów.
Głosi ona, iż stary król Krak, założyciel Krakowa, miał dwóch rosłych synów.
Na prośbę schorowanego ojca, obaj ruszyli zgładzić zagrażającego miastu ogromnego smoka.
Po wielu trudach i ciężkich bojach, wspólnymi siłami, odważnym młodzieńcom udało się wreszcie uśmiercić potwora. Podczas powrotu do domu mężczyźni posprzeczali się jednak o zasługi. Żądza władzy i zazdrość młodszego z braci spowodowała, że rzucił się on na starszego, zadając mu śmiertelną ranę. Młodzian skłamał ojcu, że za śmierć brata odpowiedzialny jest zabity potwór (w innej wersji legendy- stado wilków). Na wieść o zgonie pierworodnego syna, król wkrótce także zmarł z żałości. Jego młodszy syn na krótko przejął panowanie w państwie. Szybko bowiem odkryto mroczny sekret nowego władcy - ciało brata poranione nie zębami bestii, a braterskim sztyletem, który jeszcze tkwił w zwłokach. Młodszego syna Kraka skazano na wieczną banicję, starszemu wierni kompani usypali w miejscu, gdzie zginął, wyniosły kopiec - na wieczną pamiątkę.
W północnej części Krakuszowic, na zboczu wzniesienia, wśród pól, widnieje sporych rozmiarów kopiec, gęsto porośnięty drzewami i krzewami. Jego środek przecina, jak rana, głęboki rów, sięgający prawie do podstawy wzgórza i dzielący je na dwie części.
W przeszłości dookoła roztaczał się dworski sad, a nieopodal znajdował się folwark. Po obu ślad nawet nie został.
Kopiec nigdy nie został przebadany archeologicznie.
W 1817 roku dokonano jednak jego pomiarów, podczas których stwierdzono, że wierzchołek uległ naporowi czasu i stopniowo został przypłaszczony, co świadczy o tym, iż sam kopiec, mający obecnie około dziesięciu metrów wysokości, był niegdyś wyższy.
W 1905 roku właściciel pobliskiego majątku ziemskiego, wiedziony marzeniem o odnalezieniu skarbu, przeorał kopiec, dzieląc go na dwie części głębokim wykopem. Zawiedziony tym, że niczego nie znalazł, pozostawił wykop niezasypanym, stąd możemy go oglądać do dziś.
Naukowcy wysuwają tezę, że krakuszowicki kopiec jest w istocie kurhanem ciałopalnym z wczesnej fazy wczesnego średniowiecza. Kurhany takie były bardzo słabo wyposażane w sprzęty, co zwykle skutkuje trudnościami w ustaleniu ich wieku.
Czasem obiekt jest wiązany z Celtami. Niektórzy wierzą w jego znaczenie rytualno - obrzędowe.
Z własnych obserwacji wiem, że na zaoranym polu, po zachodniej stronie kopca, można znaleźć bardzo dużo ułamków ceramiki - nowożytnej (folwark?), późnośredniowiecznej i... wczesnośredniowiecznej!
Można domniemywać, iż istniała tam kiedyś osada.
Wskazane byłoby jednak, w celu potwierdzenia, przeprowadzenie pełnowymiarowych prac wykopaliskowych.
Jedno jest pewne - warto obejrzeć na własne oczy tą tajemniczą, nieprzebadaną dotąd budowlę o nieznanym pochodzeniu i niejasnym przeznaczeniu - być może usypanej dla upamiętnienia zbrodni bratobójstwa.
Być może nie...
Poniżej pozwoliłam sobie zamieścić poniżej skany z pochodzące z Miesięcznika Krajoznawczego PTK "ORLI LOT" (z lutego 1930 roku).
Źródło
Lokalizacja obiektu