Do odszukania tego miejsca zachęciła mnie rewelacyjna książka autorstwa pani Joanny Lamparskiej "Ślęża dla odkrywców".
Trafiłam do niego bez najmniejszego kłopotu, ale w sposób całkowicie niesportowy - z użyciem zakładki LIDAR w mobilnym Geoportalu (z czasem okazało się, że nawet taki zatwardziały tradycjonalista, jak ja, jeżdżący starą Corsą i nadal używający papierowych map i kompasu, jakoś dał się przekonać do "nowoczesności w domu i zagrodzie").
Trafiłam i zmartwiałam.
U moich stóp zionął bowiem czarny, pionowy szyb, nie zabezpieczony w żaden sposób. A tymczasem jakieś 50 metrów obok, po "ślężańskiej ceprostradzie" przewalały się dzikie tłumy turystów z biegającymi po krzakach dziećmi i psami...
Zrozumiałam, dlaczego pani Joanna tak ostrzegała w książce przed tym miejscem, prosząc jednocześnie o ostrożność.
Szyb znajduje się na szczycie niewielkiego wzniesienia (552 m n.p.m.), po lewej stronie żółtego szlaku wiodącego z Przełęczy Tąpadła na szczyt Ślęży, ponad Polaną z Dębami, ale jeszcze przed granicą rezerwatu. Ma około 7 metrów głębokości i na 100% jest dziełem człowieka. Dna szybu nie dostrzegłam, ale podobno jest ono zazwyczaj wypełnione wodą.
Nie wiadomo, kiedy powstał ten obiekt. Nie wyjaśniły tej zagadki badania podjęte na przełomie lat 70. i 80. XX wieku przez Wojewódzki Ośrodek Archeologiczno - Konserwatorski we Wrocławiu.
Ponad otworem sztolni rośnie sobie buk.
Oczywiście obejrzałam jego korę w poszukiwaniu ewentualnych znaków.
No i proszę bardzo, znalazłam!
Na korze wyryto symbol kielicha (znak husycki), strzałkę wskazującą na otwierającą się pod moimi stopami otchłań i tajemnicze litery "Au".
W sensie, że "Auuuuu!!!" ?
Hym... Ktoś chyba umarł, kiedy rył ten napis...
Oczywiście jest to całkiem udany, współczesny żart - blizna na drzewie jest zdecydowanie zbyt świeża, by podejrzewać, że miała cokolwiek wspólnego z depozytami z II Wojny Światowej, nie mówiąc już o napadzie na kolektora w okolicach Ściborowej Poręby.