Już na wejściu było widać że to nie będzie całkiem zwykły dom.
Włożone za drzwi karteczki z pogróżkami nie wróżyły niczego dobrego, ale dom wydawał się totalnie zarośnięty i nieodwiedzany od dobrych kilku lat więc postanowiłem zaryzykować.
Z racji że cały budynek był szczelnie opleciony bluszczem w środku panowały egipskie ciemności. Rzecz która zwracała uwagę jako pierwsza to artystycznie pomalowane drzwi. Każde z nich zawierały mniej lub bardziej fantazyjne malunki. Ogólnie w całym domu było czuć nieco artystycznego polotu. Jeden z pokoi prawdopodobnie stanowił pracownię, bo można było znaleźć tam kilka wielkoformatowych obrazów na sztalugach. Samo pomieszczenie nie dość że ciemne od bluszczu, to jeszcze było całe osmolone od prawdopodobnego pożaru.
Nie wiem czemu ale cały dom miał coś w sobie co odpychało człowieka i całym sobą chciałem z niego jak najszybciej wyjść. Czasem tak bywa. Wychodząc zwróciłem uwagę że nawet cała elewacja nie jest wykonana standardowo tylko za pomocą artystycznych mazów betonu. Nie jestem w stanie nic opowiedzieć o historii.